Pogrzeb z parafii


„Modlitwa za zmarłych to rzecz święta i zbawienna” (por. 2 Mch 12 , 43-45)
Rodzina powinna zadbać o to, aby chory przyjął Sakrament Namaszczenia Chorych, kiedy jest tego świadomy. W nagłych wypadkach należy natychmiast wezwać kapłana.

Pogrzeb z parafii farnej – Parafialny Cmentarz Katolicki w Płocku (z kaplicą)
Potrzebne dokumenty:

1. Dokument lokalizacji grobu wydany przez kierownika cmentarza (w godz. 8.00-10.00);
2. Akt zgonu z USC;
3. Karta zgonu przeznaczona dla administracji Cmentarza potwierdzająca zarejestrowanie zgonu w USC;
4. Wyciąg z księgi grobów, rezerwacji i zastrzeżeń potwierdzający prawo do grobu;
5. Informacja o przyjmowanych przed śmiercią sakramentach.
6. Jeżeli w naszym kościele / kaplicy ma się odbyć pogrzeb zmarłego z innej parafii: zgoda proboszcza.
7. Uczestnicy pogrzebu winni zachować modlitewne skupienie, starać się na pogrzebie (lub Mszy św. pogrzebowej) przystąpić do Komunii Świętej. O przystąpienie do spowiedzi zatroszczmy się wcześniej.
8. Pamiętajmy o naszych zmarłych w modlitwach prywatnych, ofiarowanych odpustach za zmarłych, wypominkach, w nawiedzaniu cmentarzy, Mszach św.


Pogrzeb z parafii farnej – Cmentarz Zabytkowy w Płocku
Potrzebne dokumenty:

1. Dokument lokalizacji grobu wydany przez kierownika cmentarza (w godz. 8.00-10.00);
2. Akt zgonu z USC;
3. Informacja o przyjmowanych przed śmiercią sakramentach.
4. Jeżeli w naszym kościele / kaplicy ma się odbyć pogrzeb zmarłego z innej parafii: zgoda proboszcza.


Pogrzeb z parafii farnej – Cmentarz Komunalny w Płocku
Potrzebne dokumenty:

1. Termin pogrzebu ustalony z administracja Cmentarza Komunalnego lub w zakładzie Pogrzebowym;
2. Akt zgonu z USC;
3. Informacja o przyjmowanych przed śmiercią sakramentach;
4. Jeżeli w naszym kościele / kaplicy ma się odbyć pogrzeb zmarłego z innej parafii: zgoda proboszcza.
5. Pogrzeby z innej parafii odbywające się na Cmentarzu Katolickim lub Zabytkowym czytaj TUTAJ


Czy ksiądz może odmówić pogrzebu?
Idąc za słowami Papieża wypowiedzianymi w Krakowie, wielu księży mówi dziś głośno o „nowej wyobraźni miłosierdzia”, o tym, że trzeba być miłosiernym dla innych, że trzeba im to miłosierdzie okazywać. Tymczasem zdarza się, że ci sami kapłani, którzy mają głosić miłosierdzie, w najtrudniejszym dla rodziny czasie, jakim jest odejście kogoś bliskiego, ranią ich dodatkowo, odmawiając mu chrześcijańskiego pogrzebu albo ograniczają go. Czy mają do tego prawo? Jak to się ma do miłosierdzia chrześcijańskiego?
Wielu ludzi uważa dzisiaj, że nie muszą traktować poważnie wymagań, jakie niesie wiara. Jak z religijnego supermarketu każdy może wybrać to, co chce – bez odpowiedzialności, bez dojrzałości czy wreszcie bez wewnętrznego zaangażowania. Biorą to, co im odpowiada i to, na co akurat mają ochotę. Często na proponowany „towar” patrzą przez pryzmat przydatności, użyteczności czy też własnego lenistwa (to za trudne, to za bardzo angażujące, to za czasochłonne). Nie potrafią więc zrozumieć sytuacji, w której ktoś im powie, że za dokonywane wybory, za swój sposób życia muszą brać odpowiedzialność.
Ostatnio z wielkim żalem ktoś zapytał mnie, dlaczego jego krewny nie miał „normalnego” pogrzebu, dlaczego Kościół odmówił tak dobremu człowiekowi, jakim był ten zmarły, ostatniej posługi? Z ironią też pojawiło się stwierdzenie, że pewnie gdyby więcej zapłacono, to pogrzeb by się odbył. Dopiero po chwili rozmowy zorientowałem się, o co tak naprawdę chodzi, gdzie leży problem i o co mój rozmówca ma taki żal. Jego krewny zginął w wypadku samochodowym, a że życie religijne zakończył na przyjęciu sakramentu bierzmowania, proboszcz ograniczył ceremonię pogrzebową. Dla pełnego obrazu dodam tylko, że żył w wolnym związku z kobietą i mimo, że nie mieli żadnych przeszkód, nie chcieli zawrzeć związku sakramentalnego. Można więc zadać tu pytanie, czy każdy człowiek, bez względu na religijną jakość swego życia, powinien mieć po śmierci chrześcijański pogrzeb?
Prawo kościelne mówi, że niektórym osobom należy odmówić pochówku chrześcijańskiego. W Kodeksie Prawa Kanonicznego wymienione są trzy kategorie takich osób. Są to:
– notoryczni apostaci, heretycy i schizmatycy;
– osoby, które wybrały spalenie swojego ciała z motywów przeciwnych wierze chrześcijańskiej;
– inni jawni grzesznicy, którym nie można przyznać pogrzebu bez publicznego zgorszenia wiernych.
Dlaczego? Dlatego, że jak czytamy w Katechizmie „posługa Kościoła powinna jasno wyrażać rzeczywistą łączność ze zmarłym…” (KKK 1684). A jeżeli takiej łączności już za życia nie było?
Pogrzeb – czytamy w Katechizmie – „nie udziela zmarłemu ani sakramentu, ani sakramentaliów” (KKK 1684). Jeśli więc za życia ktoś nie chciał korzystać z łaski wiary to… Pogrzeb wreszcie powinien wyrażać prawdę o rzeczywistym związku zmarłego z Kościołem. Jak w sytuacji, gdy tego związku de facto nie było, brzmią słowa modlitw liturgicznych: „Nasz brat zasnął w pokoju z Chrystusem” lub „pracował i cierpiał z Chrystusem”, lub też „Jezu, Ty posilałeś naszego brata Najświętszym Ciałem i Krwią swoją”, skoro wszyscy wiedzą, że to nieprawda?
Zmarłemu potrzebna jest modlitwa, to fakt dla wierzących niepodważalny, ale modlitwa adekwatna do jego sytuacji i do powszechnie znanej o nim prawdy, modlitwa o Boże miłosierdzie, a nie zastępowanie jej namiastką miłosierdzia. Miłosierdzie nie jest łatwą litością, która nie przynosi pomocy, ale poniża. Za zmarłych trzeba się modlić i nikt nie może odmówić, gdy ktoś prosi o odprawienie Mszy św. w intencji zmarłego, ale to nie znaczy, że tego zmarłego, który za życia w kościele nie był, wolno siłą do tegoż kościoła wprowadzać po śmierci. Kościół nie ma prawa swoim gestem, posługą odmieniać pierwotnego znaczenia publicznie znanych faktów.
Wiadomo, że presja rodziny i otoczenia nie jest w tej sytuacji miła, że bliskim jest trudno już przez sam fakt odejścia kogoś bliskiego i odmowa Kościoła często ten ból pogłębia, ale w duchu wiary trzeba się z prawdą pogodzić. Przychodzą tu na myśl słowa, jakie skierowali do Sanhedrynu apostołowie Piotr i Jan: „Rozsądźcie, czy słuszne jest w oczach Bożych bardziej słuchać was niż Boga” (Dz 4, 19). Gdyby Kościół nie brał pod uwagę osoby zmarłego, gdyby z obawy przed dezaprobatą społeczną nie stawiał w centrum swego nauczania przesłania Chrystusowego, to dawno już uwikłałby się w sprzeczności ze sobą samym, a nawet z Panem Bogiem. Stałby się siłą rzeczy instytucją do wynajęcia.
Kościół jest wspólnotą ludzi wędrujących do „domu Ojca”, wspólnotą żywych i umarłych, i jak nikt powinien respektować o nich prawdę – również prawdę o ich grzechach publicznych i publicznie znanych. Także po śmierci. Nie wolno mu tworzyć nowej, pośmiertnej prawdy. A. Poniński napisał kiedyś o modlitwie za zmarłych, publicznych grzeszników: „Oby Kościół wobec śmierci takich ludzi, zamiast wymierzania, ile może ustąpić, modlił się za nich bardzo gorąco, wytrwale, specjalnie. Modlitwą dokumentującą swoją o nich troskę, sięgającą poza grób, ale żeby nie próbował dokumentować, poświadczać liturgią tego, czego w rzeczywistości nie było. Bo łatwa litość w tym względzie z czasem bezlitośnie spowoduje, że pogrzeb chrześcijański zacznie być traktowany jak tylko inna kategoria obrzędu, który każdy chętny, bez żadnych religijnych i moralnych zobowiązań i wymagań, będzie mógł sobie zamówić jak usługę”.
Nauczmy się być konsekwentni. Życie zawsze niesie konkretne zobowiązania. Życie w rodzinie, w społeczeństwie, w szkole i w pracy domaga się określonych zachowań, a często nie są one łatwe. Podobnie jest z wymaganiami, jakie niesie wiara. Żyd, buddysta, muzułmanin czy ateista nie może mieć chrześcijańskiego pogrzebu. Dlaczego więc ma go mieć ktoś, kto tak jak oni z chrześcijaństwem nie ma nic wspólnego?

Ks. Tomasz Wójtowicz